Ogromne podziękowania dla
Maj za cudo, którym mnie totalnie zaskoczyła. Prześliczny notesik w subtelnym koronkowym ubranku:) Przyjrzyjcie się tym detalom... Już ma swoje miejsce- w mojej torebce! Buziaki, Kochana, wzruszyłaś mnie bardzo:)
I prezenty od
Lidki- i znów zaskoczenie! Załapałam się u Lidki na zabawę "Podaj dalej". Spodziewałam się przesyłki, ale nie tylu prezentów:) Bo Lidka, gdy dowiedziała się o przyjściu na świat mojej wnuczki Wiktorii, zrobiła skrzyneczkę na pamiątki dla mojej córki, a właściwie dla Wiki;) Zawieszka z pięknym cytatem trafiła do pokoju mojej młodszej córki, choć moje dzieci pobiły się niemalże o nią;) I jeszcze cudowna biżuteria- idealna na ten letnio- jesienny czas. Lidko, z całego serca Ci dziękuję:)
Przy tej okazji zapraszam chętnych na zabawę w "Podaj dalej" u mnie. Dwie osoby, które jako pierwsze wyrażą chęć otrzymania upominku ode mnie, zobowiążą się jednocześnie do zorganizowania takiej zabawy u siebie.
Pomimo braku czasu udało mi się zrobić wpis do wędrasia
dudqi:
A na koniec ciekawy tekst Coelho
Ostatnia wieczerza Jezusa z uczniami, namalowana przez Leonarda
da Vinci.
Tworząc to dzieło, Leonardo da Vinci natknął się na pewną
trudność. Musiał namalować Dobro pod postacią Jezusa oraz zło
pod postacią Judasza - przyjaciela, który zdradza go podczas
ostatniej wieczerzy. Malarz zmuszony był przerwać prace, gdyż
poszukiwał modeli doskonałych. Pewnego dnia w czasie występu
chóru chłopięcego, dostrzegł w jednym ze śpiewaków idealne
uosobienie Chrystusa. Zaprosił go do swojej pracowni i wykonał
kilka szkiców. Minęły trzy lata. Ostatnia wieczerza była prawie
gotowa, jednak Leonardo wciąż nie znalazł idealnego modelu
Judasza. Kardynał zaczął naciskać, żądając, by mistrz
jak najszybciej ukończył obraz. Pewnego dnia, po wielu tygodniach
poszukiwań, malarz znalazł w rynsztoku przedwcześnie
podstarzałego młodzieńca, obdartego i pijanego w sztok. Z trudem
udało mu się nakłonić swoich uczniów, by zabrali go prosto
do kościoła, ponieważ nie miał już czasu na szkicowanie.
Zaniesiono zdezorientowanego nędzarza do świątyni.
Uczniowie podtrzymywali go, podczas gdy Leonardo nanosił na fresk
rysy wyrażające okrucieństwo, grzech, samolubność, tak wyraziście
malujące się na tej twarzy. W tym czasie żebrak nieco otrzeźwiał.
Otworzył oczy i ujrzał przed sobą malowidło.
- Widziałem już ten obraz! - wykrzyknął z przerażeniem.
- Kiedy? - zapytał zaskoczony mistrz.
- Przed trzema laty, zanim wszystko straciłem. Śpiewałem wtedy
w chórze, moje życie było pełne marzeń i pewien artysta poprosił
mnie, abym mu pozował do postaci Jezusa.