W latarni morskiej...

Moje zdjęcie
boei@onet.pl, Wielkopolskie, Poland
Mama Agnieszki, Karolinki i Roberta.

sobota, 27 kwietnia 2013

Uskrzydlający upominek.

Tym razem spotkanie naszego Koła odbyło się w Stonogach. Bardzo lubię tam bywać ze względu na sympatyczną właścicielkę, cudowny asortyment, któremu nie mogę się oprzeć, jak też wspaniałe dziewczyny, z którymi łączy nas już nie tylko sam scrapbooking:) Tym razem każdy sobie rzepkę skrobał, tzn.każdy tworzył to, na co miał ochotę. Ja zwykle więcej gadam niż działam, a prace robię lub kończę w domu:) A spotkanie miało dla mnie szczególny, bo imieninowy charakter- z tortem i życzeniami:) Tym razem naszą wymiankę sponsorowała litera U. Powiem Wam szczerze- była to dla mnie trudna literka i miałam sporo dylematów... W końcu stwierdziłam, że wykonam Uskrzydlającą zawieszkę. Na to mój syn: "mamusiu, przecież na u to wszystko możesz zrobić- u jak upominek!". No to po to ja myślałam tyle tygodni nad prezentem, żeby teraz usłyszeć takie słowa?;)

Pędzel trafił do kochanej Zuzi i już nawet wiem, gdzie zawiśnie :*





A tak spędzałyśmy czas:



Dzięki, Dziewczyny za to miłe sobotnie popołudnie!!!

Zapraszam też na moje candy, które trwa do 5 maja, można wygrać taga i wycinanki:)

By zap­ragnąć przy­jaźni nie pot­rze­bujesz wiele cza­su, 
lecz sa­ma przy­jaźń jest owo­cem, który doj­rze­wa powoli.

Arystoteles



czwartek, 25 kwietnia 2013

Taki tag czyli candy.

Dziewczyny! Zawsze byłam dumną mamą trójki dzieci, ale dziś szczególna radość mnie rozpiera- mój syn zdobył I miejsce w gminnym konkursie dotyczącym przede wszystkim bezpieczeństwa, ale też wiedzy ogólnej. Wrócił do domu zadowolony i z plecakiem pełnym nagród, m.in. aparatem fotograficznym. Taki sukces mojego najmłodszego dziecka nie może przejść bez echa- zapraszam Was więc na candy, w którym nagrodą będzie tag z tego posta oraz wycinanki z mojego kochanego, pokornego Big Shota;) Candy trwa do 5 maja- 6 maja natomiast mój syn wskaże zwycięską osobę. Tag jest mediowy i mocno się błyszczy, sfotografować go było trochę trudno...




Warunki candy- komentarz pod postem i wklejenie banerka u siebie na blogu. Do zabawy zapraszam wszystkich posiadaczy bloga, niezależnie od miejsca zamieszkania.


A kolejne zdjęcie przedstawia mojego Roberta- zwycięzcę i jest dla mnie motywacją, żeby w końcu pokusić się o smasha;)


A z moją średnią córką, która obecnie jest na Litwie, na wyjeździe naukowym, odbyłam taką rozmowę na czacie:
  • jesteś?
    bo chcę Ci COŚ powiedzieć:)
  • tak;)
  • Robert zdobył I miejsce w Konkursie Gminnym o bezpieczeństwie na drodze
  • zartujesz?!:)
    i jaka nagroda?;)
  • dostał kubek
    i paletki do ping ponga
  • oooo;)
  • i piłkę nożną
  • hehe to bedzie w parku gral;)
    ooo pogratuluj mu!;]
  • i aparat canon
    z kartą 8 giga
  • i samochod?;D
    ale ekstraaa!

    Cała moja córa;)

    I jeszcze coś Wam pokażę- takie ciastka kupiłam w PIOTRZE I PAWLE:


    Każde ciastko, a jest ich sporo, ma inny motyw- choć państwa się powtarzają, motywy nie. Są tak piękne, że zastanawiałam się nawet, czy można je w jakiś sposób utrwalić... Widzicie "Rio de Janeiro"?:)

    I jeszcze chcę podziękować Madlenii, która najpierw okazała się moją niemalże sąsiadką z tego samego miasta, a potem- koleżanką z pracy:), za wyróżnienie [mam nadzieję, że nie "po znajomości";) ]. Dzięki serdeczne!


    Otrzymałam to wyróżnienie już kolejny raz, ale na pytania odpowiem:

    1. Sznurek czy koronka?  I to, i to.
    2. Ulubione medium?  Pasty akrylowe oraz Glimmer Misty.
    3. Jakiego koloru w pracach najczęściej używasz?  Niebieskiego i brązowego.
    4. Wzór, którego nie lubisz?  Zbyt duże, fantazyjne kwiaty.
    5. Błyszczące czy matowe? Matowe.
    6. Małe czy duże? Małe.
    7. Las czy park? Park chyba- bo jest blisko i z jego uroków często korzystam.
    8. Wiosna czy jesień? Wiosna, zdecydowanie.
    9. Jaki żywioł? Powietrze, ziemia, woda czy ogień? Woda.
    10. Ulubiona pora dnia, ranek czy wieczór? Wieczór. Rano się śpi;)
    11. Rower czy spacer? Rower- kocham:)

    Pozdrawiam wszystkich nocnych marków oraz ranne ptaszki:)
    Z dedykacją dla Was- jedna z moich najulubieńszych piosenek:

    Żyj z całych sił
    I uśmiechaj się do ludzi
    Bo nie jesteś sam
    Śpij, nocą śnij
    Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
    Teraz śpij

    Niech dobry Bóg
    Zawsze cię za rękę trzyma
    Kiedy ciemny wiatr
    Porywa spokój
    Siejąc smutek i zwątpienie
    Pamiętaj, że

    Jak na deszczu łza
    Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
    Chwila, która trwa
    Może być najlepszą z Twoich chwil...

    Idź własną drogą
    Bo w tym cały sens istnienia
    Żeby umieć żyć
    Bez znieczulenia
    Bez niepotrzebnych niespełnienia
    Myśli złych

    Jak na deszczu łza
    Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
    Chwila, która trwa
    Może być najlepszą z Twoich chwil...

środa, 24 kwietnia 2013

ATC gotyckie i rysunkowe.

Od dzisiaj do 15 maja na blogu ArtGrupy ATC można wziąć udział w moim wyzwaniu na temat: GOTYCKIE ATC. Zachęcam Was do udziału w zabawie, jak też do wymiany. Moje prace mocno mediowe- glossy accents, crackle accents, distress craccle paint, distressowe tusze, glimmer misty, jak też embossing na gorąco- ta ćma u góry, ale ponieważ kolor zlał mi się z tłem- potraktowałam ją dodatkowo lakierem.





Zachęcam Was też do udziału w wyzwaniu Novinki na portalu Scrapujących Polek. ATC rysunkowe, więc można się przy tym dobrze bawić;)


 Czy jeszcze pa­miętasz, że zos­tałeś stworzo­ny do radości?  
Phil Bosmans

wtorek, 23 kwietnia 2013

Życie to baśń...

Kolejne ATC- praca inspiracyjna dla Scrappo. W gotyckich klimatach, ze stemplem, który uwielbiam...



Ze Scrappo wykorzystałam następujące produkty: papier bazowy, stempel, glossy, distress Walnut Stain oraz dystansowe kostki.

Nie próbuj mi wmawiać, że natura nie jest cudem. 
Nie opowiadaj mi, że życie nie jest baśnią. 
Ktoś, kto jeszcze tego nie zrozumiał, 
być może pojmie to dopiero wtedy, 
gdy baśń zacznie się kończyć.
 Jostein Gaarder

niedziela, 21 kwietnia 2013

Wyzwanie w Scrappo.

Kochane! Na blogu Scrappo kolejne inspiracje i zarazem wyzwanie.
Scrap, który zrobiłam, upamiętnia urodziny mojej najstarszej córki:)


 
Raz w wios­ce w Ugan­dzie, nieda­leko je­ziora Wik­to­rii, od­wie­dziłem rodzinę mie­szkającą w zag­rodzie składającej się z dwóch chat. Wszys­cy spa­li na podłodze w jed­nej iz­bie pier­wszej cha­ty. W dru­giej, przy­legającej do niej, była kuchnia. Kiedy zo­baczyłem tam sztućce wy­kona­ne z drew­na i trzy og­romne ka­mienie ułożone w kształcie trójkąta i tworzące pa­lenis­ko, od­niosłem wrażenie, że już to gdzieś widziałem.

Po na­myśle, zdałem so­bie sprawę, że w cza­sie stu­diów na uni­wer­sy­tecie, uczyłem się ar­cheolo­gii. Widziałem taką kuchnię na ilus­trac­jach przed­sta­wiających życie ludzi 5 000 lat te­mu. Dla ko­goś, kto egzys­tu­je w ta­kich wa­run­kach, poczu­cie cza­su jest zuełnie in­ne. Po­między ich światem i naszym nie ma wiele wspólne­go. 
Ryszard Kapuściński

piątek, 19 kwietnia 2013

Z kluczem.

ATC na Polkową wymianę ze Scrap Manem. Z kluczykami, które możecie kupić w Scrappo. Miało być koronkowo.




Mam jeszcze dla Was małą niespodziankę;) Jeśli ktoś nie widział wczoraj Międzynarodowej Stacji Kosmicznej- prezent ode mnie :) Stacja pomknęła nad Poznaniem o 2 minuty szybciej niż zapowiadano- o 20.57. Miałam jeszcze jedno zdjęcie, na którym utrwaliłam ruch pojazdu, ale niechcący wykasowałam...


Pozdrawiam ciepło i wiosennie- teraz można już usiąść na w ogrodzie ( lub na balkonie) i wśród śpiewu ptaków wypić kawę. I to mnie cieszy:)

środa, 17 kwietnia 2013

Powiew wiosny.

Dzisiaj moje pierwsze wyzwanie na portalu Scrapujących Polek. Temat bardzo na czasie: POWIEW WIOSNY. Te wszystkie kolory, dźwięki, zapachy- to, za czym tak bardzo tęskniliśmy przez wiele miesięcy. Serdecznie Was zapraszam do zabawy:)
Mój ateciak bardzo ptasi- choć bez ptaszków, w kolorach natury;)





Sur le pont d'Avignon

Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie
jak fotografia wszystkich wiosen.
Kantyczki deszczu wam przyniosę -
wyblakłe nutki w nieba dzwon
jak wody wiatrem oddychanie.
Tańczą panowie niewidzialni
"na moście w Awinion".
Zielone, staroświeckie granie
jak anemiczne pączki ciszy.
Odetchnij drzewem, to usłyszysz
jak promień - naprężony ton,
jak na najcieńszej wiatru gamie
tańczą liściaste suknie panien
"na moście w Awinion".
W drzewach, w zielonych okien ramie
przez widma miast - srebrzysty gotyk.
Wirują ptaki płowozłote
jak lutnie, co uciekły z rąk.
W lasach zielonych - białe łanie
uchodzą w coraz cichszy taniec.
Tańczą panowie, tańczą panie
"na moście w Awinion".

Krzysztof Kamil Baczyński


sobota, 13 kwietnia 2013

O miłości.

ATC na wyzwanie Scrapujących Polek- jedyny wymóg to użycie tekturki. W mojej pracy jest to okienko, które nawet się otwiera;) Potraktowane pękającymi mediami, postarzone brązową i złotą pastą akrylową.


I jeszcze zakładka- na moją prywatną wymiankę z Pinezką. Z racji mojej miłości do książek- zakładki uwielbiam robić. Oczyma wyobraźni widzę je w zakamarkach tajemniczej przestrzeni, do której dotrzeć może każdy, kto tylko tego pragnie...




A na koniec- kartka, w chłopięcych klimatach, na urodziny kolegi mojego syna. Robert chciał, by znalazło się na niej imię kolegi, ale z przyczyn obiektywnych napis jest uniwersalny. Na szczęście- kolor i motyw w stylu Roberta, a przede wszystkim jego kolegi, Szymona;)
 

I to tyle dzisiaj, Kochane:) Tyle moich prac, ale jak wiecie- zawsze coś dodatkowo mam w zanadrzu i tym razem nie będzie to cytat... Poczytajcie, tylko proszę- nie wylewajcie zbyt wielu łez. To taki tekst, który ma Was naładować pozytywnie, pokazać, jak wiele dobra możemy czynić każdego dnia:) I jeszcze- że zawsze trzeba wierzyć, nie tracić nadziei, walczyć, dbać, starać się, kochać. Póki czas ku temu.


Kiedy wróciłem do domu, żona podała kolację.
Wziąłem ją za rękę
i powiedziałem, że muszę jej coś powiedzieć.
Usiadła i jadła w milczeniu.
Znów widziałem strach w jej oczach.

Nagle byłem tak przerażony,
że nie mogłem otworzyć ust.
Ale musiałem jej powiedzieć, co myślę:
chcę rozwodu.
Żona nie była porywcza i zdenerwowana,
tylko cichym głosem zapytała mnie o powód.

Chciałem uniknąć odpowiedzi na to pytanie.
To ją rozgniewało.
Rozrzuciła wokół sztućce
i krzyczała na mnie, że nie jestem mężczyzną.
Tej nocy nie rozmawialiśmy już ze sobą.
Płakała przez całą noc.
Wiedziałem, że chce się dowiedzieć,
co się stało z naszym małżeństwem,
ale nie mogłem dać jej zadowalającej odpowiedzi.
Zakochałem się w Jane. Mojej żony już nie kocham.

Z głębokim poczuciem winy przygotowałem kontrakt małżeński,
w którym zaoferowałem jej 

nasz dom, samochód i 30% naszej firmy.
Przejrzała go krótko, a następnie podarła.
Kobieta, z którą spędziłem dziesięć lat mojego życia, była mi obca.
Było mi przykro z powodu czasu i energii, 

które dla mnie zmarnowała,
ale nie mogłem wrócić- zbyt mocno kochałem Jane.
Wreszcie wybuchnęła głośno na moich oczach łzami-
takiej reakcji się spodziewałem.
Te łzy dały mi jakoś poczucie ulgi.

Wcześniej przez dłuższy czas myślałem nad rozwodem,
miałem obsesję na punkcie tej myśli.
Teraz to uczucie było jeszcze silniejsze
i byłem pewien, że jest to dobra decyzja.

Następnego dnia wróciłem do domu późno
i zobaczyłem ją, siedzącą przy stole coś piszącą.
Byłem bardzo zmęczony tego wieczoru,
więc poszedłem bez kolacji prosto do łóżka.
Wiele godzin spędzonych z Jane mnie wyczerpały.
Po jakimś czasie obudziłem się i zobaczyłem,
że nadal siedzi przy biurku i pisze.
To nie miało dla mnie znaczenia,
więc odwróciłem się i natychmiast zasnąłem.

Rano dała mi swoje wymagania odnośnie rozwodu:
nie wymaga niczego,
jednak chce byśmy przez miesiąc żyli normalnie
i udawali, że nic się nie stało, zanim ogłosimy rozwód.
Powód był prosty:
nasz syn pisze za miesiąc prace klasowe
i nie chce go naszym zepsutym małżeństwem obciążać.

To mogłem zaakceptować. Ale poszła dalej:
chciała, żebym sobie przypomniał,
jak w dniu naszego ślubu na rękach niosłem ją przez próg.
Chciała, żebym codziennie z naszej sypialni do drzwi wyjściowych
nosił ją na rękach przez miesiąc.
Myślałem, że ona całkowicie oszalała.
Lecz by nasze ostatnie dni były przyjemne
jak tylko było to możliwe, zgodziłem się.

Powiedziałem Jane o warunkach mojej żony.
Roześmiała się głośno
i powiedziała, że to absurd.
"Nieważne, co ona za sztuczki zastosuje,
musi zaakceptować rozwód"- 

oświadczyła szydzącym tonem.

Po tym, jak powiedziałem żonie,
że chcę się rozwieść,
nie mieliśmy więcej kontaktów cielesnych.
Więc nic dziwnego,
że w pierwszy dzień nieznane uczucie mnie ogarnęło,
gdy niosłem ją na rękach.
Nasz syn stał za nami i oklaskiwał nas.
"Tata trzyma mamę na rękach!"- radował się.
Jego słowa mnie raniły.
Od sypialni do drzwi salonu było 10 metrów-
przeszedłem z nią w ramionach.
Powoli zamknęła oczy i szepnęła do mnie:
"Proszę, nie mów naszemu synkowi o rozwodzie".
Skinąłem głową i dopadło mnie przygnębiające uczucie.
Umieściłem ją w przedniej części drzwi.
Poszła na przystanek autobusowy
w celu udania się do do pracy.
Ja pojechałem sam do mojego biura.

Na drugi dzień wszystko przyszło o wiele łatwiej.
Pochyliła głowę na mojej piersi.
Czułem zapach jej bluzki.
Uświadomiłem sobie,
że przez długi czas nie dostrzegałem jej.
Zrozumiałem, że nie jest już tak młoda,
jak była na naszym ślubie.
Widziałem małe zmarszczki na jej twarzy,
a także pierwsze delikatnie szare włosy.
Nasze małżeństwo nie przeszło po niej bez szwanku.
Przez chwilę zadawałem sobie pytania, jakie krzywdy jej wyrządziłem.

Kiedy w czwartym dniu wziąłem ją na ręce,
zauważyłem, że poczucie swojskości powstało ponownie.
To była kobieta, która mi poświęciła dziesięć lat życia.

Piątego dnia spostrzegłem, że zaufanie wzrasta.
Z dnia na dzień łatwiej było mi moją żonę nosić.
Może codzienne ćwiczenie uczyniło mnie silniejszym...
Nie powiedziałem Jane o tym.

Pewnego ranka przyglądałem się,
jak zastanawia się, w co się ubrać.
Przymierzyła kilka strojów, ale nie mogła się zdecydować.
Potem powiedziała z westchnieniem:
"Wszystkie ubrania są coraz większe."
Nagle zdałem sobie sprawę, że ona znacznie schudła.
Więc to był powód, że noszenie jej stało się łatwiejsze!

Nagle uderzyło mnie jak cios:
miała tak wiele bólu i goryczy w swoim sercu!
Podświadomie pogłaskałem ją po głowie.

W tej chwili podszedł nasz syn i powiedział:
"Tato, to już czas, trzeba mamę z pokoju przenieść".
Stało się to już ważną częścią jego życia,
aby zobaczyć, jak tata mamę niesie na rękach.
Moja żona powiedziała do naszego syna, żeby podszedł bliżej.
Kiedy to zrobił, wzięła go w ramiona.
Odwróciłem głowę,
ponieważ obawiałem się,
by nie zmienić zdania w ostatniej chwili.

Wziąłem ją w ramiona
i zaniosłem z sypialni przez salon do korytarza.
Jej ręka opadała lekko na mojej szyi.
Trzymałem ją mocno w ramionach.
To było jak w dniu naszego ślubu.

Martwiłem się, że waży mniej i mniej.
Kiedy miałem ją w kolejnym dniu w ramionach,
prawie nie chciałem jej zostawiać.
Nasz syn był już w szkole.
Trzymałem ją i powiedziałem,
że zauważyłem, iż w naszym życiu brakowało intymności.
Pojechałem do mojego biura i wyskoczyłem z samochodu.
Nie zamknąłem go nawet- nie chciałem tracić czasu.
Bałem się, że z każdym opóźnieniem mogę zmienić decyzję.
Pobiegłem po schodach.
Kiedy wszedłem na piętro, Jane otworzyła drzwi.
"Przepraszam, ale nie chcę się już rozwodzić"- powiedziałem.

Spojrzała na mnie zaskoczona i dotknęła mojego czoła.
"Czy masz gorączkę?"- zapytała.
Wziąłem jej rękę z mojego czoła i powiedziałem:
"Przykro mi, Jane, nie będę się rozwodzić.
Nasze życie małżeńskie było pewnie dlatego tak monotonne,
bo ona i ja nie docenialiśmy się, a nie dlatego, że się nie kochamy!
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę,
że gdy na naszym ślubie prowadziłem ją przez próg-
ślubowałem jej lojalność i wierność,
dopóki śmierć nas nie rozłączy ".

Jane wydawała się nagle obudzić.
Uderzyła mnie w twarz, wybuchnęła płaczem i trzasnęła drzwiami.
Pobiegłem na dół do kwiaciarni, która była na mojej drodze.
Tam zamówiłem bukiet dla mojej żony.
Ekspedientka zapytała mnie,
co napisać na kartce.
Uśmiechnąłem się i napisałem,
że każdego ranka będę nosić ją przez próg,
dopóki śmierć nas nie rozłączy.

Kiedy przyjechałem po południu do domu,
miałem uśmiech na ustach
i bukiet kwiatów w dłoni.
Biegłem po schodach.
Moja żona była w łóżku...

Moja żona nie żyje.
Walczyła miesiące z rakiem,
a ja byłem zbyt zajęty Jane, żeby sobie to uświadomić.
Wiedziała, że wkrótce umrze
i chciała mnie uratować
od negatywnego uczucia naszego syna do mnie.
Przynajmniej w oczach mojego syna pozostanę kochającym mężem.

To te drobne gesty w związku tak naprawdę mają największe znaczenie.
To nie dom, samochód lub góry pieniędzy.
Te rzeczy mogą rzeczywiście życie wzbogacić,
ale nigdy nie są źródłem prawdziwego Szczęścia.

Więc masz trochę czasu, by zrobić to dla partnera.
To te małe akcenty dają bezpieczeństwo i poczucie bliskości.

Żyć w szczęśliwym związku!

Wiele związków się niszczy,
ponieważ ludzie nie zdają sobie sprawy,
że poddają się tuż przed metą...

Udostępnione dzięki znakomitemu człowiekowi- Maciejowi Sufa.

Człowiek w człowieku umiera, gdy zło czynione- nie boli, a dobro- nie raduje...

czwartek, 11 kwietnia 2013

Art journal po raz kolejny.

W Scrappo mamy dla Was kolejne wyzwanie tutorialowe- bardzo ciekawe, ale i proste w wykonaniu. Gorąco zapraszam do udziału w zabawie:) U mnie- wpis do art journala, którego ostatnio trochę zaniedbałam:




 Uroda bujnej płodności wiosennego poranka 
może budzić radosne podniecenie, ale przygnębionemu sercu
wydaje się tylko szyderczym zgrzytem.

George Bidwell

Użyte materiały:

Distress Walnut Stain
Mgiełka Lemon Zest
Mgiełka Chocolate


środa, 10 kwietnia 2013

Martini.

Wymiana tagowa w Collage Caffe. Tym razem tematem było MARTINI. Generalnie nie za bardzo lubię alkohol- przy jednym drinku mogę przesiedzieć całą noc. Ale MARTINI...mmm;)
Moja praca jest u Maggie:)



Postawiłam na kobiecość;)  I umieściłam na tagu słowa Ma­rilyn Mon­roe:

Ostatecznie jestem kobietą
i bardzo mnie to cieszy.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Z mapką w tle.

Pierwszy raz zrobiłam ATC według mapki- na wyzwanie Klaudii w ArtGrupie ATC. Na wymianę z Martyną.



 Wszys­cy uśmie­chają się w tym sa­mym języ­ku. 
Tyl­ko uśmiech jest jed­na­kowy na całym świecie. 
Możesz się uśmie­chnąć po an­giel­sku, 
a będzie to znaczyło dokład­nie to sa­mo w Tajlandii.

Olivia Goldsmith

piątek, 5 kwietnia 2013

Wpis pozytywny.

Do Puchatkowego albumu Angel. Chcąc zachować charakter albumu- posłużyłam się cytatem z "Kubusia Puchatka" oraz tekstem z książeczki "Puchatkowe myśli na niepogodę".






A to moja Wielkanoc:










Z ostatnim zdjęciem wiąże się już nawet pewna historia... Kupiłam baranka, świeżutkiego i pięknego, żeby sobie trochę czasu zaoszczędzić przy przygotowaniu święconki, a moje dzieci na to: "Mamusiu, kupiłaś barana? My chcemy prawdziwego, to ty masz go zrobić- tak jak zawsze. Bez baranka nie idziemy do święconki!" Tak, tak- zastrajkować chcieli;) No i zrobiłam- ten z prawej jest mój, a ten biedaczek na środku- kupiony;)

A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?
– Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika. 


Alan Alexander Milne