ATC na moją prywatną wymiankę z le petit piaf. Otrzymałam cudownego ateciaka, którym można się tylko ZACHWYCAĆ:) A ja zrobiłam takie- na blejtramowym materiale wydrukowałam potrzebny motyw, dodałam trochę akcesoriów, potuszowałam delikatnie i mam nadzieję, że jestem blisko krawieckich klimatów;)
Rozmowa przez telefon jest trudna. Najpierw trzeba wyłączyć
muzykę, wstać z miejsca i ruszyć w poszukiwaniu cichszego albo
mniej zaludnionego, albo odłożyć nadgryzioną kanapkę,
i to w czasie kilku, najwyżej kilkunastu sekund. A im więcej
mija czasu między usłyszeniem dzwonka a przysunięciem słuchawki
do ucha, tym wyraźniejszy wyrzut sumienia tuż przed pierwszym
"witaj". Na szczęście znika zaraz po tym.
A potem okazuje się, że po drugiej stronie telefonu też jest osoba. Że ktoś zadzwonił, bo potrzebował być mniej sam wśród świata wokół. A potem okazuje się jak mało potrafimy dać z siebie pozbawieni spojrzenia, przytulenia lub uśmiechu. I potem okazuje się jak niedokładnie prowadzimy swe jestestwo, bo choć tak wiele chcielibyśmy okazać, głos więźnie w gardle, wypluwamy z siebie tylko banały, których wstydzimy się, jeszcze zanim język wymlaszcze je o podniebienie, zanim powietrze zaświszczy między zębami. Dławimy się słowami "będzie dobrze" i do serc napływa taka gorycz - gdzie się podział rozum? I potem okazuje się jak mało posiadamy świadomych myśli, właśnie wtedy, kiedy próbujemy przekazać je cząstką siebie, a jedynym nośnikiem ciepła okazuje się być głos, ten więznący w gardle głos, na który tak czeka ktoś z drugiej strony telefonu.
Odkładamy słuchawkę z poczuciem niedosytu i mocnym postanowieniem poprawy. Najlepszy rachunek sumienia.
A potem okazuje się, że po drugiej stronie telefonu też jest osoba. Że ktoś zadzwonił, bo potrzebował być mniej sam wśród świata wokół. A potem okazuje się jak mało potrafimy dać z siebie pozbawieni spojrzenia, przytulenia lub uśmiechu. I potem okazuje się jak niedokładnie prowadzimy swe jestestwo, bo choć tak wiele chcielibyśmy okazać, głos więźnie w gardle, wypluwamy z siebie tylko banały, których wstydzimy się, jeszcze zanim język wymlaszcze je o podniebienie, zanim powietrze zaświszczy między zębami. Dławimy się słowami "będzie dobrze" i do serc napływa taka gorycz - gdzie się podział rozum? I potem okazuje się jak mało posiadamy świadomych myśli, właśnie wtedy, kiedy próbujemy przekazać je cząstką siebie, a jedynym nośnikiem ciepła okazuje się być głos, ten więznący w gardle głos, na który tak czeka ktoś z drugiej strony telefonu.
Odkładamy słuchawkę z poczuciem niedosytu i mocnym postanowieniem poprawy. Najlepszy rachunek sumienia.
ARISA
<3 śliczne
OdpowiedzUsuńJak dla mnie praca jest bardzo blisko krawieckich klimatów, świetna :))
OdpowiedzUsuńAle ładne i ten maciupki wieszaczek- też miałam ochotę sobie taki podobny zrobić ze spinacza- wyszło bossssko...
OdpowiedzUsuńSylwia, te spinacze kupiłam kiedyś w Scrapkach, one są Tima Holtza. Ale być może ze spinacza udałoby się zrobić:) Pozdrowionka!
UsuńPodejrzewałam,że Twój jest ten prawdziwy : )
UsuńGenialny! Nożyczki są boskie. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziewczyny:*
OdpowiedzUsuńNożyczki mnie zauroczyły, a może bardziej wydrukowany motyw? Już sama nie wiem - świetny atciak!
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowy ten nadruk - szyciowy obrazek na szyciowym materiale.
OdpowiedzUsuńBliżej już chyba być nie można. Od razu wiadomo o co chodzi, nie trzeba się przyglądać, wystarczy tylko spojrzeć na to ATC. Świetne!
OdpowiedzUsuńŚwietne atc - bardzo podoba mi się wydruk
OdpowiedzUsuńale cudny!!!
OdpowiedzUsuńPięknie jest!
OdpowiedzUsuńKlimaty krawieckie wychodzą Ci znakomicie :)
OdpowiedzUsuńpomysł z wydrukiem na materiale genialny, fantastyczny ateciak
OdpowiedzUsuńPiękny i bardzo udany ateciaczek!!!
OdpowiedzUsuńfajny ateciak
OdpowiedzUsuńświetnie wygląda ten nadruk ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne są! Zauroczył mnie wydrukowany na materiale motyw :) Wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńBoskie ATCiaki. Nadruk na tkaninie, świetny efekt. Żałuję, że nie mogę zobaczyć na żywo:)
OdpowiedzUsuń