W latarni morskiej...

Moje zdjęcie
boei@onet.pl, Wielkopolskie, Poland
Mama Agnieszki, Karolinki i Roberta.

sobota, 13 kwietnia 2013

O miłości.

ATC na wyzwanie Scrapujących Polek- jedyny wymóg to użycie tekturki. W mojej pracy jest to okienko, które nawet się otwiera;) Potraktowane pękającymi mediami, postarzone brązową i złotą pastą akrylową.


I jeszcze zakładka- na moją prywatną wymiankę z Pinezką. Z racji mojej miłości do książek- zakładki uwielbiam robić. Oczyma wyobraźni widzę je w zakamarkach tajemniczej przestrzeni, do której dotrzeć może każdy, kto tylko tego pragnie...




A na koniec- kartka, w chłopięcych klimatach, na urodziny kolegi mojego syna. Robert chciał, by znalazło się na niej imię kolegi, ale z przyczyn obiektywnych napis jest uniwersalny. Na szczęście- kolor i motyw w stylu Roberta, a przede wszystkim jego kolegi, Szymona;)
 

I to tyle dzisiaj, Kochane:) Tyle moich prac, ale jak wiecie- zawsze coś dodatkowo mam w zanadrzu i tym razem nie będzie to cytat... Poczytajcie, tylko proszę- nie wylewajcie zbyt wielu łez. To taki tekst, który ma Was naładować pozytywnie, pokazać, jak wiele dobra możemy czynić każdego dnia:) I jeszcze- że zawsze trzeba wierzyć, nie tracić nadziei, walczyć, dbać, starać się, kochać. Póki czas ku temu.


Kiedy wróciłem do domu, żona podała kolację.
Wziąłem ją za rękę
i powiedziałem, że muszę jej coś powiedzieć.
Usiadła i jadła w milczeniu.
Znów widziałem strach w jej oczach.

Nagle byłem tak przerażony,
że nie mogłem otworzyć ust.
Ale musiałem jej powiedzieć, co myślę:
chcę rozwodu.
Żona nie była porywcza i zdenerwowana,
tylko cichym głosem zapytała mnie o powód.

Chciałem uniknąć odpowiedzi na to pytanie.
To ją rozgniewało.
Rozrzuciła wokół sztućce
i krzyczała na mnie, że nie jestem mężczyzną.
Tej nocy nie rozmawialiśmy już ze sobą.
Płakała przez całą noc.
Wiedziałem, że chce się dowiedzieć,
co się stało z naszym małżeństwem,
ale nie mogłem dać jej zadowalającej odpowiedzi.
Zakochałem się w Jane. Mojej żony już nie kocham.

Z głębokim poczuciem winy przygotowałem kontrakt małżeński,
w którym zaoferowałem jej 

nasz dom, samochód i 30% naszej firmy.
Przejrzała go krótko, a następnie podarła.
Kobieta, z którą spędziłem dziesięć lat mojego życia, była mi obca.
Było mi przykro z powodu czasu i energii, 

które dla mnie zmarnowała,
ale nie mogłem wrócić- zbyt mocno kochałem Jane.
Wreszcie wybuchnęła głośno na moich oczach łzami-
takiej reakcji się spodziewałem.
Te łzy dały mi jakoś poczucie ulgi.

Wcześniej przez dłuższy czas myślałem nad rozwodem,
miałem obsesję na punkcie tej myśli.
Teraz to uczucie było jeszcze silniejsze
i byłem pewien, że jest to dobra decyzja.

Następnego dnia wróciłem do domu późno
i zobaczyłem ją, siedzącą przy stole coś piszącą.
Byłem bardzo zmęczony tego wieczoru,
więc poszedłem bez kolacji prosto do łóżka.
Wiele godzin spędzonych z Jane mnie wyczerpały.
Po jakimś czasie obudziłem się i zobaczyłem,
że nadal siedzi przy biurku i pisze.
To nie miało dla mnie znaczenia,
więc odwróciłem się i natychmiast zasnąłem.

Rano dała mi swoje wymagania odnośnie rozwodu:
nie wymaga niczego,
jednak chce byśmy przez miesiąc żyli normalnie
i udawali, że nic się nie stało, zanim ogłosimy rozwód.
Powód był prosty:
nasz syn pisze za miesiąc prace klasowe
i nie chce go naszym zepsutym małżeństwem obciążać.

To mogłem zaakceptować. Ale poszła dalej:
chciała, żebym sobie przypomniał,
jak w dniu naszego ślubu na rękach niosłem ją przez próg.
Chciała, żebym codziennie z naszej sypialni do drzwi wyjściowych
nosił ją na rękach przez miesiąc.
Myślałem, że ona całkowicie oszalała.
Lecz by nasze ostatnie dni były przyjemne
jak tylko było to możliwe, zgodziłem się.

Powiedziałem Jane o warunkach mojej żony.
Roześmiała się głośno
i powiedziała, że to absurd.
"Nieważne, co ona za sztuczki zastosuje,
musi zaakceptować rozwód"- 

oświadczyła szydzącym tonem.

Po tym, jak powiedziałem żonie,
że chcę się rozwieść,
nie mieliśmy więcej kontaktów cielesnych.
Więc nic dziwnego,
że w pierwszy dzień nieznane uczucie mnie ogarnęło,
gdy niosłem ją na rękach.
Nasz syn stał za nami i oklaskiwał nas.
"Tata trzyma mamę na rękach!"- radował się.
Jego słowa mnie raniły.
Od sypialni do drzwi salonu było 10 metrów-
przeszedłem z nią w ramionach.
Powoli zamknęła oczy i szepnęła do mnie:
"Proszę, nie mów naszemu synkowi o rozwodzie".
Skinąłem głową i dopadło mnie przygnębiające uczucie.
Umieściłem ją w przedniej części drzwi.
Poszła na przystanek autobusowy
w celu udania się do do pracy.
Ja pojechałem sam do mojego biura.

Na drugi dzień wszystko przyszło o wiele łatwiej.
Pochyliła głowę na mojej piersi.
Czułem zapach jej bluzki.
Uświadomiłem sobie,
że przez długi czas nie dostrzegałem jej.
Zrozumiałem, że nie jest już tak młoda,
jak była na naszym ślubie.
Widziałem małe zmarszczki na jej twarzy,
a także pierwsze delikatnie szare włosy.
Nasze małżeństwo nie przeszło po niej bez szwanku.
Przez chwilę zadawałem sobie pytania, jakie krzywdy jej wyrządziłem.

Kiedy w czwartym dniu wziąłem ją na ręce,
zauważyłem, że poczucie swojskości powstało ponownie.
To była kobieta, która mi poświęciła dziesięć lat życia.

Piątego dnia spostrzegłem, że zaufanie wzrasta.
Z dnia na dzień łatwiej było mi moją żonę nosić.
Może codzienne ćwiczenie uczyniło mnie silniejszym...
Nie powiedziałem Jane o tym.

Pewnego ranka przyglądałem się,
jak zastanawia się, w co się ubrać.
Przymierzyła kilka strojów, ale nie mogła się zdecydować.
Potem powiedziała z westchnieniem:
"Wszystkie ubrania są coraz większe."
Nagle zdałem sobie sprawę, że ona znacznie schudła.
Więc to był powód, że noszenie jej stało się łatwiejsze!

Nagle uderzyło mnie jak cios:
miała tak wiele bólu i goryczy w swoim sercu!
Podświadomie pogłaskałem ją po głowie.

W tej chwili podszedł nasz syn i powiedział:
"Tato, to już czas, trzeba mamę z pokoju przenieść".
Stało się to już ważną częścią jego życia,
aby zobaczyć, jak tata mamę niesie na rękach.
Moja żona powiedziała do naszego syna, żeby podszedł bliżej.
Kiedy to zrobił, wzięła go w ramiona.
Odwróciłem głowę,
ponieważ obawiałem się,
by nie zmienić zdania w ostatniej chwili.

Wziąłem ją w ramiona
i zaniosłem z sypialni przez salon do korytarza.
Jej ręka opadała lekko na mojej szyi.
Trzymałem ją mocno w ramionach.
To było jak w dniu naszego ślubu.

Martwiłem się, że waży mniej i mniej.
Kiedy miałem ją w kolejnym dniu w ramionach,
prawie nie chciałem jej zostawiać.
Nasz syn był już w szkole.
Trzymałem ją i powiedziałem,
że zauważyłem, iż w naszym życiu brakowało intymności.
Pojechałem do mojego biura i wyskoczyłem z samochodu.
Nie zamknąłem go nawet- nie chciałem tracić czasu.
Bałem się, że z każdym opóźnieniem mogę zmienić decyzję.
Pobiegłem po schodach.
Kiedy wszedłem na piętro, Jane otworzyła drzwi.
"Przepraszam, ale nie chcę się już rozwodzić"- powiedziałem.

Spojrzała na mnie zaskoczona i dotknęła mojego czoła.
"Czy masz gorączkę?"- zapytała.
Wziąłem jej rękę z mojego czoła i powiedziałem:
"Przykro mi, Jane, nie będę się rozwodzić.
Nasze życie małżeńskie było pewnie dlatego tak monotonne,
bo ona i ja nie docenialiśmy się, a nie dlatego, że się nie kochamy!
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę,
że gdy na naszym ślubie prowadziłem ją przez próg-
ślubowałem jej lojalność i wierność,
dopóki śmierć nas nie rozłączy ".

Jane wydawała się nagle obudzić.
Uderzyła mnie w twarz, wybuchnęła płaczem i trzasnęła drzwiami.
Pobiegłem na dół do kwiaciarni, która była na mojej drodze.
Tam zamówiłem bukiet dla mojej żony.
Ekspedientka zapytała mnie,
co napisać na kartce.
Uśmiechnąłem się i napisałem,
że każdego ranka będę nosić ją przez próg,
dopóki śmierć nas nie rozłączy.

Kiedy przyjechałem po południu do domu,
miałem uśmiech na ustach
i bukiet kwiatów w dłoni.
Biegłem po schodach.
Moja żona była w łóżku...

Moja żona nie żyje.
Walczyła miesiące z rakiem,
a ja byłem zbyt zajęty Jane, żeby sobie to uświadomić.
Wiedziała, że wkrótce umrze
i chciała mnie uratować
od negatywnego uczucia naszego syna do mnie.
Przynajmniej w oczach mojego syna pozostanę kochającym mężem.

To te drobne gesty w związku tak naprawdę mają największe znaczenie.
To nie dom, samochód lub góry pieniędzy.
Te rzeczy mogą rzeczywiście życie wzbogacić,
ale nigdy nie są źródłem prawdziwego Szczęścia.

Więc masz trochę czasu, by zrobić to dla partnera.
To te małe akcenty dają bezpieczeństwo i poczucie bliskości.

Żyć w szczęśliwym związku!

Wiele związków się niszczy,
ponieważ ludzie nie zdają sobie sprawy,
że poddają się tuż przed metą...

Udostępnione dzięki znakomitemu człowiekowi- Maciejowi Sufa.

Człowiek w człowieku umiera, gdy zło czynione- nie boli, a dobro- nie raduje...

18 komentarzy:

  1. Cudne prace, nie wiem co bardziej mi sie podoba:)

    Kiedy pierwszy raz czytałam ten tekst, to się popłakałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje mediowe prace! Normalnie mistrzostwo świata :))
    A tekst....już go czytałam w tyg....łzy leciały ciurkiem....
    Fajnie że Jesteś!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ateciak piękny i niezwykle romantyczny, zakładka cuuudna, kartka skromna i wymowna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne są Twoje ATCiaki, a faktura na pierwszym - wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne prace, fantatasyczne ATC - to okienko!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że takie historyjki czytają zwykle tylko kobiety.
    Piękne ATC - zawsze podobał mi się motyw okna. Wykorzystałaś je po mistrzowsku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne prace ... niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju !
    Podziwiam Twoją technikę i troszku zazdroszczę ... ja tak nie potrafię. Ateciak o miłości szczególnie mnie zachwycił. Historia o rozwodzie jest mi już znana ...oj, jak bóbr ryczałam, kiedy to po raz pierwszy czytałam !
    Szkoda, ze taki smutny, tragiczny ma finał.
    Cieplutko Cię kochana pozdrawiam i zapraszam do mnie ... w ostatnim poście grafikami częstuję ... może się Tobie przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Każda Twoja praca jest wyjątkowa :) Podobają mi się wszystkie :)
    Tekst jest już znany, miałam łzy w oczach gdy go czytałam.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. piękny tekst...

    i prace świetne!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne prace! Urzekło mnie okienko w ATC :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna zakładka z cytatem :) Lubię takie papiery z wyraźną fakturą.
    Tekst długi, ale wciągający. Warto było przeczytać w całości, bo czasem gdzieś się zatracamy w nicości, w wirze pędzącego świata... Piękne przesłanie . Dziękuję :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Przecudne prace! :-) No a tekst jest niesamowity!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Mądry i piękny tekst i jakże prawdziwy. A Toje prace jak zawsze, zachwycające:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne prace! Wzruszające opowiadanie, czytałam z wielką uwagą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Śliczne prace,a opowiadanie- cóż- daje do myślenia : )

    OdpowiedzUsuń